Z każdego motoryzacyjnego eventu zostaje zawsze sporo materiałów w postaci zdjęć. Postanowiłem jednak że oprócz stop klatki z aparatu fotograficznego chciałbym mieć możliwość zapisu ruchu. Wystarczy wyobrazić sobie filmik ze swoim autem sunącym (koniecznie) bokiem w najbardziej widowiskowy z możliwych sposób, który będzie można oglądać podczas długich zimowych miesięcy ładując „baterie” na kolejny sezon. Nie było innego wyjścia jak rozejrzeć się za potrzebnym sprzętem.
Kupiłem kamerę i statyw snując wizje tworzenia filmów (oczywiście o tematyce motoryzacyjnej) poruszających egzystencjalne problemy młodych ludzi, którzy z charakterystyczną dla siebie zapalczywością starają się odnaleźć siebie w dążeniu do niczym nie skrępowanej wolności…
Niestety okazało się że kolejno nagrywane materiały z imprez trafiały do przysłowiowej szuflady i wszystko wskazywało na to że nigdy z niej nie wyjdą. Ich walory artystyczne wystarczały jedynie na zaspokojenie moich subiektywnych i nie wyszukanych gustów. Nawet format zapisu na jaki się zdecydowałem, czyli taśmy miniDV nie ułatwiał mi korzystania z nagrań – za każdym razem musiałem podłączać kamerę do telewizora. Podsumowując, same problemy…
Miałem szczęście w tamtym okresie pracować z bardzo kreatywnym grafikiem, który lubił tworzyć coś z niczego, a tak właśnie było z moim „profesjonalnym” materiałem. Michałowi spodobał się pomysł i nawet nie musiałem go specjalnie namawiać na zajęcie się tematem. Przywiozłem mu masę taśm z imprezy Youngtimer Party, odbywającej się na Torze Poznań.
Po zapoznaniu się z materiałami oświadczył że potrzebna będzie sesja zdjęciowa kierowcy, czyli mnie i dokrętka czegoś co miało być emocjonujące. Godzinna sesja zdjęciowa zaowocowała wybraniem jednego zdjęcia, które to można obejrzeć w 01:01 filmu i widać je przez całe 3 sekundy filmu – ciekawy przelicznik czasu: godzina na 3 sekundy.
„Emocjonująca” dokrętka miała miejsce w sobotni poranek na parkingu jednego z banków w Łodzi. Ciekawe jest to że podczas wariackich przejazdów pojawił się ochroniarz z banku, ale zrobił to tak umiejętnie że z za rogu budynku gdzie stał, widział wszystko bardzo dobrze ale sam mógł pozostać niezauważony. Wyszedł widocznie z założenia że nie ma sensu się nerwowo miotać, lepiej spokojnie popatrzeć 🙂
Dalej już tylko pozostawało czekać na dzieło Michała.
..i tak nadszedł w końcu upragniony dzień premiery. Odbyła się w siedzibie firmy w której pracowaliśmy. W towarzystwie kolegów i koleżanek (wcale ich do tego nie zmuszaliśmy) zasiedliśmy przed ekranem rzutnika. Po obejrzeniu (mogę spokojnie powiedzieć) tego wiekopomnego dzieła, owacjom nie było końca. „Standing ovation”, spontaniczne okrzyki radości, oklaski, łzy wzruszenia, później gratulacje, podziękowania, kwiaty… Wszyscy wiedzieliśmy że wydarzyło się coś pięknego, coś niezwykłego, niektórzy ze wzruszenia ronili łzy, lecz nie ukrywali się z tym, każdy chciał podzielić się z innymi swoimi emocjami. Mogę spokojnie powiedzieć że z tego pokazu wszyscy wyszliśmy lepszymi ludźmi.
To jednak nie był koniec historii tego filmu. Ktoś rozesłał kopie w różne miejsca i posypały się nagrody takie jak: „Orły” Polskiej Akademii Filmowej, „BAFTA” Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych, „Złoty Glob” Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej, „Złota Palma” Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes i w końcu „Oscar” Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.
Cóż można jeszcze dodać.. myślę że już dość zostało powiedziane, teraz czas na film. Miłego oglądania.