Wybierając auto które miało być rodzinnym „wozidłem” jasno określiliśmy kryteria poszukiwań, między innymi zdecydowaliśmy się że pojemność nie przekroczy 2 litrów (moja decyzja) i z rzeczy bardziej przyziemnych kolorystyka miała być utrzymana w ciemnych odcieniach (oczywiście decyzja żony). Czas jednak pokazał że akurat te dwa kryteria nie zostały spełnione w żadnym stopniu.
Wybór padł na Omegę nie z powodu wyjątkowej miłości do Opla (wbrew pozorom), ale raczej ze względu na bardziej obiektywne przesłanki, między innymi na jej wręcz legendarną pojemność w wersji kombi. Czas biegnie nieubłaganie i potrzeby się zmieniają, w moim przypadku sprowadzało się to do faktu że auto musi być pojemne. Podsumowując stanęło na Oplu Omedze B w wersji kombi z 2-litrowym silnikiem w kolorze ciemnym.
..reszta kryteriów wyboru auta:
Ja uległem urokowi silnika 2.5 V6, a moja żona stwierdziła że (cytując) „akurat ten srebrny mi się podoba”. Reszta punktów na liście została spełniona z wyjątkiem haka który to założyłem sam.
Zanim jednak kupiłem auto w ruch poszedł przyrząd do sprawdzania grubości lakieru. Okazało się że tylko tylna klapa była robiona i to mało subtelnie – szpachle nakładali chyba łopatą. To jednak nie dyskwalifikuje auta, w najgorszym wypadku można wymienić całą klapę. Na allegro jest ich dużo i to w rozsądnych kwotach, można nawet wybrać w kolorze nadwozia.
Po przeprowadzeniu wszystkich testów które wymyśliłem przyszedł czas na sprawdzenie w autoryzowanym serwisie. Taki zabieg proponuje wszystkim kupującym auta, bo czymże jest wydanie (w moim przypadku) 300 zł. w porównaniu z kasą jaką można stracić przy zakupie poważnie uszkodzonego pojazdu. Oczywiście wyszło kilka mankamentów, ale pamiętajmy że nie jest to nowy samochód. Po opuszczeniu serwisu pozostało już tylko podpisać umowę i delektować się jazdą w drodze powrotnej do domu.
Poniżej zdjęcia z aukcji która nas skusiła: