Pierwszy całkowicie własny samochód jest zawsze ziszczeniem marzeń motoryzacyjnych, nawet jeśli nie jest to Ferrari.
W moim przypadku był to Polski Fiat 126p i choć obie marki pochodzą z Włoch to jednak mój pojazd nie miał figurki konika na masce. Istotne było jednak tylko to że był mój. Radość z posiadania własnego samochodu była po prostu ogromna.
Najpierw kawałek historii: kupiony został od wujka, który to nabył go bezpośrednio z fabryki fsm. Co ciekawe, gdy już sprzedałem auto, nie poszło ono „do obcych” tylko dalej do rodziny i kuzynostwo mogło cieszyć się nowy nabytkiem. Maluch był od początku ściśle związany z rodziną i stanowił ważnego jej członka – zresztą personifikacja (lubię to słowo) aut jest u mnie standardem do tej pory.
Moje 126p okazało się doskonałym środkiem lokomocji, który nigdy mnie nie zawiódł i jako najczęstszy pojazd wypadowy na różne wojaże zyskał sobie wiele przydomków takich jak „Żółta strzała”, „Piasek Pustyni”, czy też mój ulubiony „Żółta Łódź Podwodna”, nawet teraz z sentymentem go wspominam.
Przypomina mi się pewna podróż na Jurę Krakowsko-Częstochowską w cztery osoby z kompletem bagaży na dwa tygodnie. Oczywiście podczas jazdy dobrze jest posłuchać muzyki, niestety nigdy nie dorobiłem się radia w samochodzie. Na szczęście mieliśmy wymyślony pewien patent – kolega który specjalnie w tym celu jechał na przednim fotelu potrafił grać na gitarze (co prawda żeby się zmieściła trzeba było ją ustawić pionowo, jak wiolonczele). Dzięki temu przez całą drogę mogliśmy raczyć się muzycznymi szlagierami, a czasem nawet pośpiewać. Wspomniana podróż była jednak ciekawa z innego powodu. W pewnym momencie na trasie wyprzedziło nas jakieś zachodnie auto na zagranicznych numerach, po czym dosyć szybko zwolniło zrównując się z nami. Zdziwieni patrzyliśmy o co im chodzi, chociaż Ci z tyłu mieli duże problemy żeby wyjrzeć zza bagaży. Okazało się że byli pod wrażeniem „ładowności” naszego pojazdu, ponieważ wyciągnęli aparat fotograficzny i zaczęli nam robić zdjęcia. Ciekawe czy nadal na imprezach pokazują jako ciekawostkę zdjęcia przeładowanego malucha z Polski.
PS Zdjęcie na samej górze jest zdjęciem poglądowym, żeby wszyscy zauważyli subtelne różnice pomiędzy pokazanym Rolls-Roycem a Fiatem 126p.
Czy pamięć mnie nie myli ,że ów maluszek znów wrócił do Ciebie???
…ale o tym będzie w kolejnej odsłonie losów Maluszka 🙂