Czuje się w obowiązku zaznaczyć, że historia ta zdarzyła się naprawdę. Robię to ponieważ, gdyby ktoś mi ją opowiedział, to z pewnością bym nie uwierzył !!! Jako naoczny świadek postaram się wszystko dokładnie opowiedzieć. Jeżeli natomiast chodzi o tytuł historii, to może bardziej odzwierciedlający prawdę powinien brzmieć „Kot w Ibizie”, albo „Kot vs Ibiza”, czy też dłuższy ale dokładniejszy „jak Kot Dachowy może popsuć silnik w samochodzie osobowym”, ale cóż, „Kot na Ibizie” bardziej przypadł mi do gustu 🙂
Kilka dni temu odwiedził mnie w garażu kolega Radek. Przyjechał firmowym Seatem Ibizą 1,4 16v z 2006 roku. Po półgodzinnej rozmowie pożegnał się, wsiadł w samochód i wyruszył do pracy – nic niezwykłego. Co prawda po uruchomieniu silnika usłyszałem jakiś dziwny dźwięk wydobywający się od strony komory silnika, ale zanim zdążyłem się zastanowić nad jego pochodzeniem, kierowca Seata pędził już w kierunku swojej pracy.
Po minucie kolega dzwoni, że z silnikiem jest coś nie tak… a po tym jak zgasił auto, żeby zorientować się w sytuacji, nie może już go uruchomić…
Nie wiem co było bardziej dramatyczne: przyczyna czy też skutek.
Reasumując, w trakcie naszej wcześniejszej rozmowy, do ciepłego silnika Seata przytulił się podwórkowy kot, który zakradł się pod maskę niezauważony przez nikogo. Po uruchomieniu silnika wkręcił się on w pasek klinowy, który to urwał mu cały ogonek.
Sprawca zamieszania uciekł w szoku, pozostawiając po sobie kłęby sierści pod maską (przyp. red.: dalszy los kotka nie jest znany).
Ibiza ucierpiała na tym solidnie. Pasek klinowy częściowo się zerwał, a częściowo postrzępił. Jeden fragment dostał się pod obudowę rozrządu w skutek czego przestawił się rozrząd. Ponieważ silnik jest kolizyjny to po przestawieniu rozrządu tłoki spotkały się z zaworami. Jednym słowem MASAKRA!!!!!
..teraz czas na wnioski:
Wniosek nr 1 <dla miłośników zwierzaków>
Starajcie się w miarę możliwości zawsze upewnić czy do waszego ciepłego silnika nie przytulił się w między czasie jakiś kotek, żeby żaden nie ucierpiał przez Wasze lenistwo.
Wniosek nr 2 <dla miłośników motoryzacji – niekoniecznie kotków>
Jak wyżej, gdyż w razie czego remont silnika, (zwłaszcza przed świętami) to niepotrzebny wydatek.
Moja podsumowująca historię propozycja – wsiadając do samochodu wystarczy zatrąbić, żeby wystraszyć, a tym samym pozbyć się niezapowiedzianych gości spod maski. Oczywiście przy założeniu, że na dźwięk klaksonu kotek nie zejdzie na zawał serca.
P.S.Zapomniałem tylko nadmienić, że wspomniana Ibiza to firmowe auto Radia Zet Gold – ciekawe czy zrobią o tym audycję.