Są kalendarze które bez względu na upływający czas nie tracą na aktualności, mało tego, są kalendarze które są stworzone jedynie po to aby pokazywać konkretną datę – w moim przypadku jest taki kalendarz z bardzo konkretnym miesiącem: „marcem”.
..ale zacznijmy od początku..
Fora internetowe są często doskonałymi źródłami, wręcz bezcennej wiedzy, jak przyszło mi się przekonać mogą również dostarczyć bardziej namacalnych powodów do radości. Jako jeden z członków (wyjątkowo nie lubię tego stwierdzenia) „Kadett Tuning Klub” (w skrócie KTK) zostałem poinformowany o projekcie kalendarza na nadchodzący wtedy rok 2009. Cóż…, kolejny…, nie pierwszy i nie ostatni pomysł który (jak mi się zdawało) nie zainteresował mnie nawet w minimalnym stopniu. Zawsze myśląc o tego typu projektach miałem przed oczami wyjątkowe badziewie, które powstaje chyba tylko po to, żeby tych kilka osób będących autorami zdjęć i ich rodziny miały przez 5 minut czym się pozachwycać. Nieodmiennym efektem są „twory” będące straszydłami dla wszystkich emocjonalnie niezaangażowanych z ludźmi którzy je popełnili.
Dopiero jakiś czas później, pokazując zdjęcia Kadetta z moich wojaży na Jurę Krakowsko-Częstochowską, nadeszła pewna refleksja. Usłyszałem wtedy same superlatywy dotyczące kunsztu, jakości, dobrego oka, pięknego auta… czyli wszystko to co usłyszeć można od kogoś kto jeszcze nie zdążył się znudzić i jest na tyle miły, że chce za wszelką cenę docenić Twoje wysiłki – czasami nawet bez względu na logikę. Pomyślałem że skoro zdjęcia są faktycznie takie dobre, mógłbym je upublicznić (czytaj: „pochwalić się”) wysyłając jako moje propozycje do kalendarza. Zastanawiałem się tylko, czy zostaną należycie docenione – przecież są takie świetne. Ciekawość moja była tym większa, że miały one zostać poddane pod głosowanie, co teoretycznie daje gwarancje obiektywnego osądu.
Jak postanowiłem tak też uczyniłem. Już po kilku godzinach trudnych wyborów udało się wytypować 4 które miały zostać wysłane.
Teraz pozostało już tylko poczekać na zamieszczenie ankiety na stronie. Przez kilka pierwszych dni jakie upłynęły od wysłania fotek sprawdzałem po kilka razy dziennie czy można już głosować. Nie doczekawszy się szybko ankiety, w natłoku różnych wydarzeń zupełnie wyleciało mi to z głowy, i kiedy nagły przebłysk spowodował że zasiadłem znowu aby sprawdzić rozwój sytuacji, okazało się że jest już po głosowaniu. Nie udało mi się zagłosować na własne zdjęcie!!! Na szczęście jednak nie przeszkodziło mi to w zakwalifikowaniu się do kalendarza z trzecim z kolei wynikiem, czyli zebrałem 7% ogólnej puli głosów.
..i tak po okresie naśmiewania się z bezsensownych kalendarzy, przyszedł czas zamówienia kilku sztuk i chwalenia się nimi przed znajomymi i rodziną. Wyszło na to, że po raz kolejny potwierdzenie znalazła stara maksyma „punkt widzenia zależy od punku siedzenia”.
Teraz z perspektywy czasu patrzę na to trochę w inny sposób. Nikt z nas nie jest całkowicie obiektywny, a każda rzecz budzi w nas jakieś emocje. O ile walory estetyczne nie zawsze mają wpływ na ocenę, to nasze emocje mają na nią wpływ zawsze. Jak więc ocenić stojący na półce już w 2014 roku – kalendarz z 2009, otwarty oczywiście na marcu? Odpowiedź jest bardzo prosta – już nie jako kalendarz, którym tak naprawdę nie był od samego początku.
Często tak się dzieje ,ze jak bardzo chcesz to nie wychodzi a jak zapomnisz lub podejdziesz do sprawy bez emocji to nagle okazuje się ,że wszystko jest na wyciągnięcie ręki 😛
Btw, świetne zdjęcia w fantastycznym miejscu i oczywiście sam bohater wygląda jak milion dolców 😛