Wieczór zapowiadał się wyjątkowo spokojnie (wszystkie najlepsze historie tak się właśnie zaczynają), czekałem na Tomka (znanego również jako TN2, czyli Tatę Numer 2). W planach mieliśmy podnoszenie ciężarów, czyli jak twierdzi Skipper z Pingwinów z Madagaskaru, prawdziwie męskie zajęcie. Plany zostały jednak pokrzyżowane zanim zdążyliśmy dotknąć sztangi.
Oczekując na przyjazd Tomka wpadł mi do głowy świetny pomysł. Mój dobry kolega, niejaki Zaraj jest posiadaczem jednego z najpiękniejszych Kadettów C City jakie widziałem. Dodatkowo od kilku dni znowu jest w kraju. Nasuwało się tylko jedno pytanie: dlaczego jeszcze nie pojawił się materiał o jego aucie na Kuwetce? Niestety wszystkie numery telefonu do Zaraja jakie miałem okazały się nieaktualne. Szybki telefon do wspólnego znajomego miał załatwić sprawę. Po tym jednak jak Qbass odebrał telefon nie zdążyłem zadać żadnego pytania. Usłyszałem bowiem, że mój szósty zmysł wyczuł niespodziankę jaką mi szykowali. Miałem czekać w garażu „zwarty i gotowy” i „być czujny”. Szybko wyciągnąłem wszystkie szczegóły i sprawa stała się jasna: właśnie cała ekipa jechała samochodami do mnie, żeby wybrać się na małą wycieczkę po mieście. TN2 nadjechał chwilę później. Na szczęście, pod wpływem nagłego impulsu Golfa zostawił w garażu i przybył swoją „Wściekła Bawarką”. Krótkie tłumaczenie, że dzisiaj trening musimy odpuścić wystarczyło. Kiedy ekipa nadjechała byliśmy już gotowi do wyjazdu. Powitania nie trwały długo i pomimo tego, że nie mogliśmy się zdecydować gdzie jechać – wyruszyliśmy. Wziąłem aparat żeby utrwalić nasze spotkanie, dlatego bardzo zależało mi na jakiejś fajnej miejscówce żeby tło dla aut było odpowiednie. Niestety kolejne pomysły okazywały się coraz większymi porażkami. Na szczęście nikt nie narzekał, głównie dlatego, że frajda z „siania terroru na mieście” przez bandę klasycznych aut jest olbrzymia.
Traf chciał, że skręciliśmy w ulicę Traugutta gdzie znajduje się pięknie odnowiona kamienica. Dodatkowym plusem jest fakt, że w nocy jest pięknie oświetlona. Decyzja zapadła, auta zostały ustawione w rzędzie i można było przystąpić do robienia zdjęć. Już w trakcie sesji fotograficznej dołączył do nas kolejny fan motoryzacji (chociaż na pieszo). Atmosfera totalnie piknikowa. Tematów do obgadania było wiele, zwłaszcza że nie widzieliśmy się już długo. Nagły pomysł ściągnięcia kolejnej osoby spowodował że kolejne BMW dołączyło do ekipy. Swoją drogą czas w jakim dotarło sugerował, że ograniczenia prędkości napotkane po drodze nie były w ogóle brane pod uwagę.
Całe spotkanie zakończyło się bardzo późno w nocy, ale cóż, jak już była okazja to trzeba było ją wykorzystać. Powrót do domu nie jest warty wspominania, dlatego zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć. Myślę, że one najlepiej oddadzą klimat tego spotkania.
Dajcie kiedyś znać to podjadę na takiego spocika 😉