Co może wyniknąć gdy kreatywną osobę poprosimy o zrobienie „czegoś” z kilkoma fotkami?
Zżerająca mnie (w tym zakresie) ciekawość spowodowała że poprosiłem kiedyś mojego kolegę (zwanego dalej „mr. K„), aby zajął się kilkoma fotkami mojego Kadetta z sesji zdjęciowej wykonanej w kamieniołomie na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.
Na pytanie (którego swoją drogą oczekiwałem) „..ale o co Ci chodzi konkretnie” odpowiedziałem że nie mam żadnych konkretnych wizji, a zależy mi tylko na tym żeby ze zdjęciami mojego samochodu zrobił „coś fajnego”. Kolejne prośby o sprecyzowanie moich oczekiwań zbyłem w końcu wyrzekając znamienne „masz całkowicie wolną rękę”.
Jak mogłem się domyśleć wcześniej następne dni minęły pod kontem ciągłych narzekań o mój brak zdecydowania, o brak wizji mr. K i o marną jakość zdjęć – ja jednak wytrwale czekałem wiedząc że każda artystycznie wrażliwa postać działa pod wpływem nagłego impulsu (zwanego najczęściej natchnieniem) i nie można oczekiwać że kreatywne zlecenia zostaną wykonane jutro od 15:45 do 17:00 pomiędzy zrobieniem zdjęcia na konkurs fotograficzny, a napisaniem wiersza do kolejnego tomiku poezji.
Wreszcie nastąpiła upragniona chwila i mr. K zakomunikował mi, że zrobił „coś fajnego”. Najpierw oczywiście wysłuchałem cóż to jest i dlaczego akurat poszedł w tę stronę. Usłyszałem że w poszukiwaniu pomysłu przeglądał grafiki wyplute przez google, grafiki na których były stare ople i tak trafił na jakiś prospekt reklamowy z lat 70 – i tym samym narodziło się nasze „coś fajnego”. Dalej już wystarczyło pomysł przerodzić w gotowe dzieło, a wszystko pod hasłem „subtelnie i w klimacie”. Zaraz po wybraniu grafik zabrał się do pracy, ponieważ (jak wszyscy wiedzą) „idea nie jest winem i czas nie działa na jej korzyść”.
…i tak oczom mym ukazały się dwie przygotowane przez mr. K grafiki. Tylko dwie i aż dwie. Malkontenci mogą sobie mówić co chcą, dla mnie są świetne.
Wielkie dzięki dla mr. K którego zdjęcia można obejrzeć na stronie z fotografią uliczną TU i TU.